- Hmm czy moje zęby są na tyle krzywe aby zakładać aparat?
- No dobra, są krzywe, ale przecież mi to nie przeszkadza w życiu...
Po mniej więcej 5 latach rozterek i problemów tego typu, zdecydowałam się na założenie aparatu ortodontycznego.
Gdy nadeszła ta wiekopomna chwila (tzn. aparat był już założony na moich zębach i odwrotu od tego nie było), okazało się iż me rozważanie nie wzięły pod uwagę małej, aczkolwiek istotnej rzeczy... co ja będę jeść?!
Oczywiście w aparacie można jeść wszystko... ale nie na początku. Jako osoba nieskalana żadną dietą, nie przywykłam do myślenia na zapas "co ja dziś zjem", bo niczym mały odkurzacz jadłam to co było w zasięgu wzroku (z wyłączeniem warzyw, bo jak wiadomo warzywa to zuo ;)). W mej głowie zaświtała myśl:
- Internet! Przecież jest internet! Na 100% ktoś miał już podobny problem i opisał menu dla zadrutowanych!
Niestety, płonne były me nadzieje... Znalazłam informację iż w aparacie można jeść praktycznie wszystko oprócz:
- coca-coli (choć pani ortodontka mówi że to mit)
- orzechów (choć pani ortodontka mówi że to mit)
- rzeczy twardych (choć pani ortodontka mówi że to mit - wystarczy takie rzeczy pokroić na mniejsze kawałki np. jabłko na ćwiartki)
- gumy do żucia (a tu zaskoczenie, pani ortodontka się zgadza)
Ta niezwykle bogata dawka wiedzy nie wniosła absolutnie nic do mego jadłospisu.
W miarę poszukiwań i narastającego głodu, w mej głowie zaczął kiełkować pomysł na tego bloga. Mam nadzieję, że będzie on stanowił inspirację dla innych zębowych-terminatorów :)