Tak, tak – jakimś cudem udało mi się przeżyć pierwsze dni w
aparacie. A przez chwilę zastanawiałam się czy dążenie do "piękna" nie
doprowadzi mnie do grobu ;) Szkoda, że wcześniej nie wpadłam na pomysł aby
przygotować sobie to królewskie danie jakim jest…
… jajecznica :)
Oczywiście, dla osób z pełno-sprawną szczęką, to jajecznica
jest banałem. Zaiste powiadam wam że po paru dniach jedzenia papek, przy
bolących zębach przy każdej próbie gryzienia, jajecznica staje się prawdziwą
królową wśród potraw.
Ogólnie uwielbiam jajecznicę na skwarkach (dobrze
wypieczonych i chrupkich), z papryką (pokrojona w paseczki i uduszona ze
skwarkami) i serem żółtym. Niestety, ku
mojej rozpaczy musiałam zrezygnować z tych dodatków z uwagi na mój szczególny
stan.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zwykła jajecznica też jest
dobra. Ba! Usmażona na masełku i ze świeżo wkrojonym szczypiorkiem jest wprost
wyśmienita!
Czasem całkiem proste rozwiązania potrafią być rewolucyjne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz